wtorek, 21 lutego 2012

6.

 
Leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. Udawaną miłością nie tylko uświadomię Tomkowi, że nie możemy być razem, ale również pokażę Arturowi jak to jest, gdy pojawia się nie proszona osoba. Muszę i ja postawić pewien warunek.
Wstałam z łóżka i podreptałam do śpiwora Dawida. Lubię patrzyć na kogoś kto śpi. Dawid wyglądał szczególnie spokojnie, nie śniły mu się żadne koszmary. 
-         Dawid?
Przekręcił się w śpiworze i otworzył delikatnie oczy.
-         Co?
-         Ja też mam warunek. O tym, że udajemy będą wiedzieć tylko trzy osoby. Ja, ty i Daniel.
-         Jak nikomu jeszcze o tym nie powiedział to oczywiście. Dobranoc.

Znowu słyszałam tylko miarowy oddech. Mam nadzieję, że rano będzie o tym pamiętał. 

Obudziły mnie poranne promienie. 
Ubrałam się szybko i umyłam zęby. Otworzyłam pudełeczko od soczewek. Szkła były podobne do moich naturalnych tęczówek. Nikt nie powinien zauważyć różnicy. 
Śpiwora ani Dawida nigdzie nie było. Pewnie ma zamiar tu przyjechać z Dargoradem aby wszyscy widzieli nasze oficjalne poznanie.
Usłyszałam samochód na przedzie domu. Zbiegłam szybko po schodach. Oczywiście najpierw wpadłam na chłopaków, stawiali do końca ścianę. O drugą ścianę opierały się przesuwane drzwi. 
Z samochodu akurat wychodził Dargorad. Dawid już trzymał swoje walizki.
-         Chciałbym abyś kogoś poznała. To jest mój siostrzeniec Dawid. Na razie będzie dzielił ze mną pokój. Mam nadzieje, że nie jesteś zła.
-         Miło by było gdybyś uprzedził- nie mogłam być entuzjastyczna bo jeszcze by można było nabrać podejrzeń.- cześć Dawid.
-         Cześć. Ładne soczewki.- przy tym komplemencie posłał mi swój uśmiech.
-         Dziękuje. 
-         Zostawię tylko rzeczy i jadę na zakupy. Musze kupić jakieś łóżka. Dawid z tobą zostanie, musicie się poznać.   
Dargorad minął nas i poszedł zanieść rzeczy.
-         Jesteś głodny? – Dawid się dalej uśmiechał. Wczoraj go nawet o to nie spytałam, a dziś wielka odmiana.
-         Jedliśmy już, ale napił bym się czegoś.
-         To chodź zaprowadzę cię do kuchni. 
Stanęłam w przedpokoju. Daniel i Dawid mają dużą szansę aby się polubić, więc powinnam ich sobie przedstawić. Mam nadzieję, że będzie udawał tak jak ja.
-         Dawid. Poznaj Daniela obok niego stoi Kasper i Artur, ale ich nie musisz znać.
-         Cześć. – Dawid tylko tyle powiedział.
Jednak ze strony pracujących nie padło żadne słowo. Daniel pewnie nie chce się narażać opiekunowi.
Poszukałam w kuchni szklankę i nalałam soku.
-         ty nie pijesz?- spytał.
-         Sobie zrobię herbatę i jakąś kanapkę. Nie jadłam jeszcze śniadania.
Dawid podszedł do lodówki i wyjął z niej pastę rybną i masło.
-         pozwól, że ja ci zrobię kanapkę na dobry początek. 
Wstawiłam wodę na herbatę i obserwowałam jak smaruję pastę na bułce.
-         Gotowe. Proszę.- podał mi ją do ręki.
-         Dzięki.
-         Jak zjesz to pójdziemy poszukać jakiegoś miejsca do ćwiczeń.
-         Będziesz moim trenerem?- myślałam że tym zajmie się opiekun.
-         O inne chodziło mi ćwiczenia. Musimy być przecież wiarygodni.
No tak. Musimy bliżej siebie poznać i udać, że siebie naprawdę lubimy. 
-         to zacznijmy od zaraz u mnie. Możesz wziąć moją herbatę?
Bez odpowiedzi podniósł mój kubek i ruszył na górę.
-         twoje walizki zostały w kuchni.
-         Później po nie skoczę. Tu ich chyba nikt nie ukradnie. Nie sądzę, że będą chcieli narazić się wujkowi.
Usiedliśmy na moim łóżku.
-         Dawidzie, to może powiesz mi co lubisz?
-         Czytać, a właściwie nie wiem co lubię, bo za wiele nie miałem do wyboru, sam nie mogę grać w piłkę....a ty co lubisz?
-         Uwielbiam pływać, jednak tu nie ma chyba żadnego jeziora.
-         Skąd wiesz, sprawdzałaś?
-         Nie. 
Wstał, wyjął mi kubek z rąk i pociągnął mnie za sobą.
-         gdzie idziesz?
-         Trzeba to sprawdzić gdzie jest najbliżej jezioro.
-         Niby jak? nie mam żadnej mapy.
-         Ty jesteś mapą. Woda to twój żywioł. Spróbuj ją wyczuć. 
-         Nie potrafię.
-         Nie próbowałaś.
Chciałam mu coś jeszcze odpowiedzieć, ale położył palec na moich ustach.
-         skup się. Zamknij oczy i się skoncentruj.
Zamknęłam oczy, a on złapał mnie za dłonie. Ciężko było mi przez to skupić się na czymkolwiek. Wzięłam duży wdech. Rzeczywiście coś poczułam, na zachód od naszego domu.
-         na zachód, ale to równie dobrze może być bagno.
-         No i co, chodź sprawdzimy to.
-         Nie możesz sam, szybciej to pójdzie.
-         Nie, nie mogę. Chodź. 
Na szczęście nikt nas nie pytał gdzie wychodzimy. W sumie kogo tu to obchodzi. 
-         nie wzięliśmy nic do picia ani jedzenia.
-         Jak będziesz głodna to daj znać podskoczę gdzieś.
-         No tak zapomniałam o twoim darze.
-         Za to masz inny problem.- nie wiem czemu ale zaczął się głupio uśmiechać.
-         Dlaczego?
-         Bo jak znajdziemy jakieś jezioro to nie masz kostiumu.
-         Podskoczysz po niego.
-         Chyba sobie żartujesz jestem ciekawy jak poradzisz sobie z tym problemem.
Szliśmy tak chyba z godzinę, aż wreszcie zobaczyliśmy taflę wody między drzewami.
-         to co jak natura stworzyła?- Dawid mnie wyprzedził i zaczął biec w kierunku wody. Zachował się jakby długo wody nie widział.
-         Z miłą chęcią popatrzę na ciebie. 
Zatrzymał się przed brzegiem wody. Jezioro było dość duże, aż dziwne, że nikt mi o nim nic nie mówił. Piękny był widok jeziora w środku lasu, chyba żadna droga do niego nie dochodziła. Jedynie czego brakowało to piasku na brzegu.
-         czujesz coś? – spytał.
-         Co mam czuć? 
Zaczął się dziwnie rozglądać po jeziorze i po drzewach.
-         Ktoś nas obserwuje.- powiedział to prawie szeptem.
-         Ja nic nie czuje.
Chyba zaczyna popadać w paranoje.
-         Zachowuj się normalnie, nie używaj swoich darów. – On chyba naprawdę coś czuł. Tylko dlaczego ja tego nie czuje? Przecież zawsze wiem czy ktoś na mnie patrzy. No chyba, że ktoś nie obserwuje mnie tylko jego.
Z twarzy Dawida pomału zaczyna znikać napięcie. Uśmiechnął się do mnie szeroko. 
-         To jak zamierzasz pływać?
-         W bieliźnie.  
-         Myślałem, że jesteś odważniejsza.
-         Podpuszczasz mnie?
-         A co? Nie wolno mi?
-         Wydaje mi się, że będę musiała wprowadzić pewne zakazy.
-         Czyli łatwo się ciebie podpuszcza?
-         Chcesz mnie podpuszczać wiedząc, że jeszcze ktoś będzie na mnie patrzył?
Tak jak sądziłam, uśmiech zniknął. Złapał za pasek od spodni i je rozpiął. Nie rzucił ich po prostu na ziemię tylko je staranie złożył. To samo zrobił z bluzką.
-         Jesteś pedantem?
-         Nie lubię pogniecionych rzeczy.
Zaczęłam się z niego śmiać. Jak ja mogła bym się w kimś takim zakochać. Ten co zna mnie dłużej po prostu by w to nie uwierzył. 
Zdjęłam swoje spodnie i rzuciłam je na ziemię bez składania. Dawid dalej stał i na mnie patrzył.
-         nie wchodzisz do wody?- spytałam.
-         Nie śpieszy mi się. Wolę na ciebie trochę popatrzeć.
-         Coś mi się wydaje, że wiesz kto nas obserwuje.
-         Dziwne, że nie zauważyłaś konia. Z tego co wiem, ten Tomek ma konie. Więc zakładam, że to on nas obserwuje. Tylko nie zaczynaj się teraz rozglądać.
Przecież też spojrzałam na las i nic nie zauważyłam. Chyba będę musiała zmusić swój wzrok do ćwiczeń aby dostrzegał pewne rzeczy. 
-         To idziesz do tej wody czy nie? – spytał.
Teraz gdy wiem kto mnie obserwuje. Nie śpieszy mi się do wody. Moje tętno przyspieszyło. Dlaczego muszę złamać mu serce? No tak, nie mam innego wyboru. Jeżeli coś do niego czuje to nie mogę mu życzyć szybkiej śmierci.
Zdjęłam swoją bluzkę. Posłałam szeroki uśmiech Dawidowi. Podszedł bliżej mnie jakby czytał w moich myślach. Również dałam parę kroków ku niemu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jaki on jest wysoki. Aby dosięgnąć jego ust musiałam stanąć na palcach. Nasze usta się dotknęły. Jednak tym razem nie poczułam przyjemnego ciepła. 
-         tylko buziak? To po to się cofałem? 
-         Chcesz więcej? To musisz sobie na to zasłużyć. – i ruszyłam pędem do wody.
Gdy tylko dotknęłam stopami wody, Dawid wziął mnie na swoje ręce i okręcił mnie dookoła. 
-         Spróbuj mi teraz uciec.
Odwrócił mnie twarzą w swoją stronę. Jego usta znalazły się obok mojego ucha.
-         on nadal tu jest.- szepnął.
Pocałował mnie delikatnie w szyje. Nasze wargi po chwili się znalazły. Jego usta były strasznie delikatne, tak samo jak nasze pocałunki. Zrobiło mi się miło.
+ Czuję, że dobrze się bawisz! 
Oderwałam się jak poparzona od Dawida.
-         co się stało?
-         Kasper odezwał się w mojej głowie.  
Chciałam już się od niego oderwać, gdy mnie przytulił.
-         nie zwracaj na niego uwagę.
-         To trudne. Tym bardziej, że wiem co on czuje za ból. 
-         Zaczyna cię to obchodzić?
-         Chyba powinno, chodź nie muszę mu tego okazywać. 
-         Rób jak uważasz, ale póki się nie zmieni to nie zwracaj na niego uwagi.
-         Wiesz, że Tomek jest jego przyjacielem?
-         Nie mówiłaś mi nic.
-         Spotykają się w nocy, byłam raz z nimi, znaleźliśmy wtedy bunkier. Stał się on dla nich miejscem spotkań.
-         Nie sądziłem, że Kasper może mieć za przyjaciół zwykłych ludzi. 
Spojrzałam mu prosto w oczy. Poczułam ból w klatce. Jak on ma poznać jakąś dziewczynę siedząc tylko z wujkiem.
-         Co się stało?- obserwował mnie uważnie.
-         Pojedziemy gdzieś na imprezę?
-         Po co?
-         Chcę abyś mógł kogoś poznać, konkretnie jakąś fajną dziewczynę.
-         Przecież mam ciebie, nie mogę oglądać się za innymi.- uśmiechnął się.
-         Nie mogę być taką egoistką.
-         Jak ci tak na tym zależy to zacznę się w nocy wymykać, ale nie sądzę aby którejś spodobał się nasz układ. 
-         On nie będzie wieczny, tym bardziej, że Tomek nas teraz widzi. 
-         Szkoda bo to fajna zabawa.
Szturchnęłam go i zaczęłam się śmiać. 
-         popływamy w końcu? Nie po to szukałam jeziora aby teraz w nim stać. 

Dawid siedział oparty o drzewo, a ja leżałam mu na nogach. Słońce przebijało się do nas przez drzewa. 
-         będzie trzeba przyprowadzić tu Daniela.- przerwałam ciszę. 
-         Czemu nie? Ale teraz tak sobie myślę aby w nocy spotkać się z Tomkiem. Jeżeli mają jakieś spotkanie to trzeba z tego skorzystać. Teraz i tak wie, że nie jesteś chora.
-         Możemy po prostu iść do niego. Nie chce aby przy tym spotkaniu był Kasper. On nie uwierzy w to, że zakochałam się w tobie. Wie, że Tomek mnie zauroczył.
-         Więc niech myśli, że jestem twoim pocieszycielem i mnie wykorzystujesz.
-         Jutro?
-         Coś mi się wydaje, że jesteś uparta i nic nie zdziałam.
-         Czyli jutro?
-         Niech będzie jutro w końcu to jeden dzień. 
Wstałam i zaczęłam ubierać moje rzeczy, bluzka się trochę pogniotła ale miałam to gdzieś. 
-         idziemy już?
-         Nie mam zamiaru siedzieć tu do jutra. 
-         Szkoda. 
Podniosłam jego spodnie i mu je rzuciłam.  
-         Ubieraj się. Możemy tu przychodzić w każdej wolnej chwili. 

Dargorad czekał już na nas w pokoju.
-         Jedno łóżko złożyłem drugie złóżcie sami.
Weszłam z Dawidem do ich pokoju. Jednak w nim nie było żadnego łóżka.
-         to gdzie jest?- spytałam 
-         Na dole. Gadałem z Arturem. Musimy ustalić parę zasad. 
-         Zasad? – od kiedy on ma jakieś zasady?
-         Tak, nie przesłyszałaś się. Pewnie pierwszą z zasad będzie to, że żadne z nas nie może w sposób fizyczny skrzywdzić Kaspra.
-         Dobrze, że chociaż podkreślasz fizyczny. 
-         Tą zasadę raczej będziesz przestrzegać. Jutro wam przedstawię te zasady, a na razie idę je ustalać.
-         Byle nie było ich za dużo.- czułam jak moje włoski się najeżyły. Kolejne zasady. Jedyne co dobre to to, że teraz będą określone.
-         Też tego bym chciał.
Gdy tylko wyszedł odezwał się Dawid.
-         z nim jest chyba coś nie tak, on nie lubi zasad, a teraz sam chce je wprowadzić. Chyba to, że jest opiekunem go zmieniło.
-         Nie sądzę, wujkiem jest przecież znacznie dłużej. Nie zapominaj, że i za ciebie jest odpowiedzialny. 
-         Wiesz co ale jedno mi się w tym podoba, mam pokój tylko dla siebie.
Poszukaj w kartonie instrukcji obsługi. Bo nie chciałbym aby w nocy rozwaliło mi się łóżko. 
Usłyszałam kroki, odwróciłam się i zobaczyłam Daniela z kanapkami.
-         Jesteście głodni?
-         Zrobiłeś nam kanapki? – wydawało mi się to iluzją albo snem.
-         A jak inaczej miałem się tu dostać. Miałem Arturowi powiedzieć, że idę wam pomóc?
-         I tak będzie cię teraz obserwował.
-         Dlaczego tak uważasz?
-         Bo mu powiedziałam, że może i ciebie stracić.
-         To może dzięki temu będzie lepszym nauczycielem.
-         A czego ty jeszcze nie potrafisz?- spytał go Dawid
-         Nie potrafię wyczuć, gdzie się kto znajduje. 
-         Ale potrafisz obchodzić się z swoją mocą?
-         Potrafię ją wywołać, z panowaniem nad nią nie idzie mi dobrze.
-         To może my ci pomożemy? W końcu Blanka wyczuwa tych samych ludzi co ty, właściwe teraz prawie tych samych.
-         Tylko uprzedzam, że jestem kiepskim uczniem. 
-         Nie przesadzaj to leży w twojej naturze. Po prostu miałeś złego nauczyciela. Ale ja z Blanką to odmienię. 

Łóżko było duże. W końcu tu miała spać jedna osoba, a ono jest dwu osobowe.  Chociaż porównując je do mojego to było małe, więc może nie powinnam marudzić. Bo niby dlaczego tylko ja mam wygodnie spać?
-         To ja może idę pierwszy do łazienki, bo ty pewnie długo siedzisz. – nie czekał na moją odpowiedź tylko zniknął. 
Daniel rozłożył się na łóżku. 
-         całowaliście się?
To pytanie mnie zaskoczyło. Nie myślałam, że to go będzie obchodzić.
-         Nie żebym był ciekawski, ale Kasper dziwnie się zachowywał. Było widać, że coś strasznie go zabolało. Jednak nie chciał nic powiedzieć, a nie sądzę abyś walczyła z Dawidem. To jak było?
-         Nie walczyliśmy ze sobą.
-         Wiedziałem.- uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. – Myślisz, że w takiej sytuacji uda wam się być tylko przyjaciółmi?
-         To jest podstawowa zasada.
-         A jeżeli się to zmieni.
-         Jeżeli on zacznie inaczej na mnie patrzeć to będziemy musieli zerwać ze sobą kontakt. Nie chce aby doszło do jakiejś kolejnej tragedii. 
-         To będzie ciężko.
-         nie bądź pesymistą
-         a ty optymistką. Zdejmij chodź na chwile te różowe okulary, bo jak widzisz kolorowo nie jest. 
Wstał z łóżka i podniósł śrubokręty.
-         ułożę je. To dobranoc.
Szkoda, że jeszcze Dargorad do nas nie przyszedł. Pewnie porozmawia z nami dopiero rano. Nie lubię nie wiedzieć jakie obejmują nas zasady. W ogóle ich nie lubię.  
-         łazienka wolna.
-         Już?
-         A co zakwitnąć tam miałem.
-         Dobra, dzięki.
Umyłam zęby i nadsłuchiwałam czy Dawid już zasnął. On po prostu nie może iść ze mną do Tomka. Jedynie pogorszy sytuacje. To ja muszę się tłumaczyć i to najlepiej w cztery oczy.
Poszukałam grubą bluzę i po cichu wyszłam z domu. Mogłam jeszcze sprawdzić czy Kasper dziś też wyszedł. Kurczę, przecież teraz to mogę sprawdzać gdzie chce. Zamknęłam oczy i się skupiłam. Kurde. Dlaczego dziś też musiał się spotkać z Tomkiem. Trudno, muszę stawić czoła im obu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz