czwartek, 12 kwietnia 2012

10.


Przez całą noc miałam koszmary. Nie byłam pewna co by na to powiedział Dawid. Może by z tego zrezygnował. Do tego czym się kieruje Mateusz? Przez chwilę poczułam żal do tych kobiet, ale nie byłam pewna czy chce aby on zginął. Tej decyzji nie potrafię podjąć. Usiadłam na łóżku. Kasper patrzył przez okno, było widać jak też się zastanawia. 
-         Co chcesz zrobić? – nie spojrzał na mnie.
-         To co obiecałam.
-         A później?
-         Nie wiem. Nie mam pojęcia co nam los przyniesie.
-         Wiesz, że to wszystko zależy od ciebie?- odwrócił się do mnie.- Artur przyjmie mnie z powrotem do siebie w końcu traktuje mnie jak syna, a ty Dargorada nie możesz być pewna.
Spojrzałam mu w oczy.
-         Nikomu nie ufam. Jedyne czego jestem pewna to tego co zamierzam zrobić i tego, że na razie Dargorad jest moim opiekunem. 
-         A co zrobisz jak przestanie nim być?
Na pewno nie zabije. Nie jestem nim. Nie stać mnie na to, może i jest złym, może nie ma w sobie żadnego dobrego pierwiastka ale po prostu nie potrafię. Wstałam.
-         Nikt nie powiedział, że przestanie nim być. Zbieraj rzeczy bo za chwilę wyjeżdżamy. 
-         Te wszystkie problemy zaczęły się od niego. Pamiętaj o tym. Gdyby nie on nie było by tego całego zamieszania i Dawid by żył.
Trafił w czuły punkt. Gdyby nie on nie musiałabym podejmować tych trudnych decyzji. Ale jest jak jest i tego nie zmienię. Nie jestem żadnym zabójcom. Nie potrafię zabijać z zimną krwią. Wyczuwałam jak Dargorad krząta się po podwórzu. Mam nadzieje, że ta sytuacja go chodź trochę zmieni. Chociaż zdaje sobie sprawę też z tego, że nie stanie się dobrym człowiekiem.

Pierwszy raz się aż tak bałam. Nie wiedziałam jak to wszystko się skończy. Dochodziło południe, a my już wiedzieliśmy gdzie znajdują się nasi wrogowie. Miałam tylko nadzieje, że wyjdę z tego cało razem z Kasprem nie mam zamiaru być ściganą przez Artura. Kierowaliśmy się do opuszczonego magazynu. Myślałam, że odnajdziemy ich w jakimś lepszym miejscu. Zaparkowaliśmy przy drzewie stąd nie powinni nas słyszeć.
-         Są tam?- spytał Dargorad.
-         Tak i są sami. Więc nie powinniśmy się zastanawiać, takie szumowiny często z kimś trzymają. 
-         Wiesz już jaki ten drugi ma dar?
-         Tak. I przez to wiem, że nie on zabił Dawida bo jego darem jest prędkość bardzo szybko biega. 
-         W takim razie musimy się podzielić. Ja z Oskarem zajmiemy się panem śmierci, a wy tym drugim. Będziesz musiał uprzedzać mnie o jego ruchu.
Oskar odwrócił się w naszą stronę.
-         musicie szybko działać więc radzę się komunikować w myślach. Z tego co się zorientowałem to są dwa wejścia więc wchodzimy osobno.
Czułam jak moja adrenalina chciała się wydostać z mojego organizmu. Nasze wejście do magazynu było bliżej co mnie trochę martwiło bo jako pierwsi wejdziemy na pole bitwy to tego nie miałam pojęcia co w tym magazynie się znajduje. 
Stanęliśmy przed drzwiami. 
+Gotowa?
+ Miejmy nadzieję. – położyłam rękę na klamce. Zamek zatrzeszczał i drzwi się otworzyły.
Dwóch mężczyzn siedziało na krzesłach i grali w karty. Ich oczy się rozszerzyły. Wstali równocześnie.
-         Nie sądziliśmy, że spotkamy się ponownie-  rozmówca stanął pod światłem i zobaczyłam jego liczne blizny na twarzy.- myślisz, że ten kolega ci pomoże? 
Z drugiej strony zgrzytnęły drzwi. Drugi zabójca odwrócił głowę.
-         No proszę ile dziś mamy gości.
-         Nie przyszliśmy tu rozmawiać- powiedział Dargorad.- popełniliście błąd przyjmując to zlecenie.  
-         Nie powiedział bym, było dobrze płatne no i łatwy cel.- obydwóch zaczęli się śmiać.
Moje mięśnie się napięły. Poczułam jak w każdym organizmie krąży woda. Nigdy prędzej to nie było tak wyczuwane. Moja złość i szał pomagały mi w tym. Ten z blizną stał bliżej nas. Zdążył spojrzeć tylko w moje oczy, po chwili już leciał w stronę ściany. Było słychać jakiś trzask. Jednak się nie zastanawiałam nad tym co to było. Nad nami zaczęły błyskać błyskawice i ogień. Jednak Oskar się mylił, zabójca nie był szybki. Kasper ze swoim darem był szybszy dopadł go przy wyjściu. Pobiegłam w ich stronę Od ognia robiło się gorąco. Dawid twierdził, że to on ma tchórzliwy dar, ale jakże się mylił. Najbardziej tchórzliwy dar miałam właśnie przed sobą. Zanim się zatrzymałam poczułam smród nie do zniesienia. Kasper zszedł mi z drogi i zobaczyłam jak ciało zabójcy płonie, nie byłam pewna czy krzyczy, byłam tak strasznie skupiona, że żaden dźwięk z zewnątrz do mnie nie docierał. Odwróciłam głowę w drugą stronę nie byłam w stanie na to patrzeć.  
+ Blanka uciekaj!!
W moją stronę biegł pan śmierci. Równo z Kasprem rzuciliśmy w jego stronę kule, przez co zniszczyliśmy je nawzajem. Zabójca się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę rękę. Kasper popchnął mnie na ścianę i sam upadł. Usłyszałam świst pioruna, Dargorad chybił bo usłyszałam śmiech. Szybko wstałam i znowu użyłam wody z jego organizmu w ten sposób nie mogłam chybić. Upadł, jego grymas na twarzy potwierdził, że był to bolesny upadek. Resztą zajął się Dargorad takiego pioruna jeszcze nigdy nie widziałam. Zabójca nie miał szans tego przeżyć. 

Siedziałam na jakimś snopku. Dziwnie się czułam z myślą, że przyczyniłam się do czyjejś śmierci, smród ciągle unosił się w powietrzu. Dargorad z Oskarem kończyli ustawianie zwłok. 
Opiekun podszedł do mnie.
-         Na ich skórze nie ma żadnych śladów. Możemy teraz jechać do hotelu bo w sumie zgłodniałem z Oskarem. 
Znowu zrobiło mi się niedobrze po czymś takim on myśli o jedzeniu? W moich myślach ukazał się obraz spalonych zwłok zabójcy. Wybiegłam na dwór, nie zdążyłam dobiec do żadnego krzaku. Kasper wybiegł za mną, jednak się nie skrzywił, jakby nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
-         Jeżeli chcesz możemy wrócić do Lisic. 
Oparłam się o ścianę magazynu. Szczerze mówiąc chciałam wrócić do „normalnego” życia. Jednak w tej chwili nie jestem w stanie nic zrobić. Oskar stanął koło Kaspra. 
-         jedziesz z nami dalej czy nie?
Każdy mi każe tylko wybierać.
-         wracam do domu. 
-         To muszę zadzwonić do Artura, żeby wiedział, że wracamy.
-         Źle mnie zrozumiałeś. Wracam do mojego domu.
-         Co? – spytali równocześnie.  
-         Mam dość tego wszystkiego. W śród was nie ma dla mnie miejsca. Jesteśmy tacy sami tylko pod jednym względem i na pewno to nie przeważa. Wracam do domu. Postanowiłam. 
Dargorad spojrzał mi w oczy. 
-         Jeżeli taki jest twój wybór to nie mogę ciebie zatrzymać, nie należysz do mnie. Rób co chcesz. 


Siedzę na łóżku i trzymam w dłoniach śrubkę, przypomniała mi ona o Lisicach. Od tego wydarzenia minęły trzy miesiące. Pamiętam jak wróciłam do domu. Na klatce schodowej spotkałam moją „przyjaciółkę” która zareagowała tak jakby widziała mnie wczoraj, zaprosiła mnie na imprezę ale oczywiście odmówiłam. Teraz nie utrzymuje kontaktu ze starymi znajomymi nie są mi potrzebni do życia. Poznałam pewną dziewczynę przy której czuje się dobrze, jednak nigdy nie będę mogła być z nią do końca szczera. Rodzice oczywiście wpadli w szał jak mnie zobaczyli, musiałam ich wysłuchać i przeprosić, oczywiście nakłamałam im. Powiedziałam, że byłam z nowymi znajomymi pod namiotami, a z pracą nic nie wyszło. Tylko rodzeństwo ucieszyło się na mój widok. Brat powiedział mi, że będę miała szwagierkę. Cieszę się z jego szczęścia. Poszukałam sobie pracę jako kelnerka w barze, chciałam zacząć studia zaoczne ale pomyślałam, że spróbuje za rok bo teraz do tego nie mam głowy. 
Wiem, że Dargorad żyje bo go wyczuwam. Przed wyjazdem do domu ustaliłam z nim że nie będziemy utrzymywać kontaktu i nie chce nic słyszeć o tym co zrobili z Oskarem. Z Kasprem mam o tyle łatwo, że mogę go zablokować. Jednak ani razu nie próbował się ze mną skontaktować. 
Teraz wiem jedno, że już nigdy nie będę sama, moje oczy zostały otworzone szeroko, życie nigdy nie będzie takie jak przedtem. Otwierając nowy rozdział myślałam, że będę mogła wrócić do starego, jednak się strasznie myliłam. Nie miałam zamiaru wracać do tego świata ale nie potrafię ocenić czy dobrze zrobiłam czy nie. Nawet gdy siedzę sama w mieszkaniu tak jak teraz nie jestem samotna, wyczuwam Kaspra, Dargorada i wodę, moje życie. Wszystko naokoło  mnie żyje, a ja nie wiem co mam z tym zrobić. Zacisnęłam śrubkę w dłoni i położyłam się. Czułam, że Kasper również leży. Nagle poczułam ogromną tęsknotę. Moją czy jego? Nie potrafiłam przestać myśleć nad tym co on robi. Jego uczucia napierały na mnie. Przez chwile było to tak silne, że czułam jego przyspieszone serce. Z tego wszystkiego usiadłam. Przecież to niemożliwe to nie może być aż tak silne.
+Dlaczego to zrobiłaś? 
Pierwsze jego myśli od trzech miesięcy. Tylko co dlaczego? Dlaczego wróciłam? I dlaczego akurat teraz się nad tym zastanawia. 
+ Co zrobiłam?
+ Dlaczego przez chwile przestałaś mnie blokować? 
+ Nie przestałam ciebie blokować.
+ Jak to nie? Wpuściłaś mnie do swojej głowy. Jednak tym razem to było o wiele silniejsze niż kiedyś. 
Czyli ta silna tęsknota to było połączenie naszych wspólnych uczuć. Była aż tak silna, że moja blokada przez chwilę po prostu pękła. Tylko skąd się to bierze? Ja nie powinnam za nim tęsknić. 
+ Chcesz wrócić? Kasia z Danielem namówili Artura abyś mogła tu wrócić. Nie odzywają się do mnie bo myślą, że to przeze mnie nie wróciłaś. 
+ Nie obiecałam im, że wrócę. 
Jednak poczułam ukucie w sercu. Tak naprawdę chciałam tam wrócić. Tam byli ludzie którzy mnie rozumieli, którzy byli tacy sami jak ja. 
+ Masz kontakt z Dargoradem?
+ To ciebie nie powinno obchodzić. To jest tylko moja sprawa jest moim opiekunem. 
Opiekunem. Z którym nawet nie utrzymuje kontaktu nie uczy mnie niczego nowego. Żyje w śród zwykłych ludzi, którzy mi w tym nie pomogą, a sama mogę sobie nie poradzić.
+wracam.
Wstałam i pierwsze o czym pomyślałam to praca i rodzice. Muszę się zwolnić i powiedzieć rodzicom, że wyjeżdżam jestem już pełnoletnia więc nie mogą mnie zatrzymać.