czwartek, 2 lutego 2012

3.


-         Wydawało mi się czy w nocy gdzieś byłaś? – obudził mnie głos Kasi.
Super kolejna szybka pobudka. Artur już mi ją przysłał? 
-         Spałam w łóżku.
Odwróciłam się do niej plecami i zakryłam głowę.
-         Wiesz, że potrafię wyczuwać gdzie jesteś? 
O cholera...Zagłuszaliśmy wczoraj tylko Artura bo on ma poszerzony dar. Zapomnieliśmy o Kasi i Danielu.
-         Dostało mi się przez was. – w głosie słyszałam smutek.
Usiadłam na łóżku. Kasia miała niewyraźną minę.
-         Dlaczego?
-         Powiedziałam Arturowi, że jesteś u siebie w pokoju. Złapał mnie za rękę i przyprowadził tu. Łóżko było puste. Kaspra też. Daniel ma problem aby was znaleźć więc miał wymówkę. Co to było za miejsce?
-         Gdzie jest Artur? 
Usłyszałam skrzypnięcie drewna. Szedł do Kaspra.
Szybko wyskoczyłam z łóżka. Złapałam bluzę i szybko ją wciągnęłam. Artur zdążył mnie wyprzedzić i wejść do Kaspra. Pobiegłam szybko za nim. 
Kasper siedział już na łóżku, a nasz opiekun stał obok niego. 
-         Jak śmiesz mnie śledzić? Co ty sobie wyobrażasz?!- wykrzyknęłam do Artura.
-         To po co to ukrywasz? Właściwie ukrywacie.- Artur był opanowany.
-         Nie chcesz mnie uczyć to nie musisz znać moich postępów w nauce.- wysyczałam przez zęby. 
Kasper próbował się odnaleźć w tym co mówię. Mogłam go uprzedzić w myślach jak mam zamiar się bronić. Po dzisiejszej nocy mam zamiar wymykać się częściej i nikt mi w tym nie przeszkodzi. 
-         Mam uwierzyć, że Kasper ciebie uczy?- uśmiechnął się do mnie.
-         Sam powiedziałeś, że jesteśmy połączeni. Jeżeli jej się coś stanie dotknie to również mnie. Muszę dbać o swoje interesy.- Kasper włączył się do rozmowy. 
Artur już nie miał nic więcej do powiedzenia. Wkurzyło go to, że stanęliśmy murem. Wyszedł z pokoju zdenerwowany.
-         Drugi raz mnie bronisz.- Kasper patrzył mi w oczy.
-         Nie, dbam tylko o swoje interesy i chronię swoją skórę. 
Usiadłam na łóżko. Byłam dalej zmęczona. Może Artur pozwoli jeszcze trochę pospać. Przypomniała mi się noc. Ten pocałunek. Najgorsze jednak było jak wróciliśmy do bunkra. Kasper chodził po nim wściekły chodź starał się to ukryć. Nie wiem co go tak wkurzyło. Może to, że zabieram mu jedynego przyjaciela. Mam nadzieję, że tak tego nie czuł.
-         Możesz iść do siebie?- zapytał.
-         Mogę ale mi się nie chce.
-         To, że chodzisz za mną w nocy nic nie znaczy. Daj mi spokój chociaż w dzień. Spadaj stąd. 
Zabolało. Myślałam, że chociaż trochę mnie polubił. Wczoraj chyba wszystko zepsułam i muszę zacząć od nowa. Podniosłam się z łóżka. Tylko jak tu zaczynać od nowa kiedy podobał mi się Tomek. 
Wróciłam do pokoju. Kasia dalej siedziała na swoim miejscu.
-         Będziesz miała już spokój. Artur wszystko wie.- powiedziałam do Kasi. 
W domu rozległ się dzwonek drzwi. Wydawało mi się, że on tu nie istnieje.
-         Mamy gości?- Kasia patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
Pobiegłyśmy szybko na dół. 
W kuchni stał Tomek z kanką w ręce i rozmawiał z Arturem.
-         Rodzice od wczoraj nie wrócili do domu. Pomyślałem, że sam przyniosę mleko. 
Zaczęłam się śmiać. Sam mówił, że po mleko przychodzi się w wieczorem, a nam przynosi rano.
-         Rodzice o tym wiedzą?- Artur patrzył na niego badawczym wzrokiem.
-         Wiedzą.  
Tomek chyba poczuł na plecach nasz wzrok bo się odwrócił.
-         o cześć. – uśmiechnął się na mój widok. 
-         Cześć- odpowiedziałyśmy równocześnie. 
-         To może odprowadzimy gościa?- spytała Kasia. 
-         Sam trafi do domu.- Opiekunowi ten pomysł się nie podobał.
-         Tak się gości nie szanuje. Przyszedł tu również dla ciebie. Więc nie sposób go ignorować.- starałam się mówić stanowczo. 
Artur nic nie odpowiedział. Nie czekałam długo na jego reakcje bo byłam pewna, że coś wymyśli.
-         Chodź odprowadzimy cię. To jest Kasia.
-         Miło mi jestem Tomek.- Podał rękę na przywitanie. 
Wyszliśmy z domu. 
Dopiero teraz do mnie dotarło to, że jestem w piżamie i bluzie upapranej od farby. Mam rozczochrane włosy. Pocieszał mnie fakt, że chłopak udawał, że jestem już po porannej toalecie. Zdawał sobie również sprawę, że nie może poruszyć żadnego tematu z nocy przy Kasi. 
-         Jak wam się tu mieszka?- spytał Tomek. 
-         Fajnie. Chodź jest mało atrakcji. Co prawda mamy na razie dużo pracy, ale w końcu doprowadzimy to do porządku.- wyprzedziła mnie ruda. 
Było widać jej zafascynowanie w oczach. Lubiłam ją ale niech lepiej w tą drogę mi nie wchodzi. 
-         No ale macie samochód zawsze można gdzieś dojechać.
-         Artur nam pewnie nie pozwoli, ale warto spróbować. Jak pojedziemy zabierzesz się z nami? 
Czułam się tak jakby mnie tu nie było. 
-         Jak będę miał czas to czemu nie. Bynajmniej lepiej was poznam. 
-         I my ciebie.- Kasia była w niebie. Zaczynało mi się robić od tego niedobrze.
Tak bardzo się do niego pchała, że musiałam iść za nimi aby mnie nie podeptali. Pomału zaczęło mnie to irytować. 
-         A jak u ciebie z czasem?- Tomek odwrócił się do mnie.
-         Mam go aż nadmiar.- powiedziałam to chyba bez żadnego entuzjazmu bo aż Kasia się na mnie spojrzała.
-         Stało się coś? – Spytała. Jeszcze teraz idiotkę udaje.
-         Przypomniało mi się, że chciałam od rana malować swoją sypialnię. 
-         To chyba nie ucieknie?- Tomek posmutniał na twarzy. 
Ruda za to zrobiła jeszcze większy uśmiech. Miałam ochotę jej walnąć. 
-         Niby nie ale dużo czasu mi to zajmie. Pa.- Odwróciłam się i już chciałam iść, ale złapał mnie za rękę.
Zbliżył się do mnie i dał mi całusa w policzek.
-         pa.- teraz mnie puścił.
Mina rudej mnie rozśmieszyła. Wyglądała na zazdrosną, ale jak można być zazdrosnym o coś czego się w ogóle nie miało nawet przez chwilę. 
-         pa.
Na policzku czułam znowu to samo ciepło. Miałam już chłopaków, ale nigdy czegoś takiego nie czułam.
+ oj biedna. Będziesz go ciągle ranić tym pocałunkiem.- Znowu on. Czy zamierza mnie ciągle śledzić. Chciał przecież spać. - Nie wkurzaj się ale tak będzie. Ty czujesz przyjemne ciepło, ale go to parzy. Gdy jego uczucie do ciebie wzrośnie pocałunkiem będziesz mogła go zabić.
Teraz go poniosło.
+ Ciebie mogę za chwilę zabić. Tylko wrócę do domu. Na pewno znajdę jakiś nóż w kuchni.- Zabije dziada.
+ Chcesz mnie zabić za prawdę? Ja też nie będę mógł mieć dziewczyny w której chodź trochę się zakocham albo ona we mnie. No chyba że nie będę jej dotykał albo będę chciał ją zabić. Przez pocałunek z innym po prostu mnie zdradzasz. Ciesz się, że to ciebie nie zabija. - Jasne skąd o to wiedział 
+ Przestań mnie śledzić myślami to nie będziesz miał problemu.
+ Nie śledzę. To mnie ze snu wybudziło. Czułem jak go całujesz. Wcale tego nie chciałem. Ty czułaś ciepło, a ja czułem się tak jakby serce mi wyrywali. 
+ nie wierzę w to. 
+ Dobra dziś się przekonasz bo jadę znowu do miasta.
Jakoś w to co on do mnie mówił nie wierzyłam. Prędzej tego nie czułam. Bo prędzej go nie znałam. Nie wiem skąd ta myśl mi wyskoczyła. Zaczęłam wariować. Wiedziałam, że trzeba się od nich trzymać z daleka. Na koniec tego wszystkiego zamkną mnie w wariatkowie. 

Usiadłam na kant wanny. Jak to możliwe, że tak szybko doprowadziłam łazienkę do porządku? Co prawda została mi jeszcze sypialnia, którą muszę sama pomalować. Kasia do mnie jak na razie się nie odzywa. Mijałam ja w korytarzu jakieś dwa razy. Nie wiedziałam, że może być taka zazdrosna o chłopaka. Jedynie o pomoc poproszę Daniela. On chyba mi nie odmówi. Poczułam ostry ból w sercu, aż wpadłam do wanny. Moje myśli powędrowały do Kaspra. Czułam jak kogoś namiętnie całował. Ból stawał się coraz większy. Nie wytrzymam tego. 
+ Już! Dość! Wygrałeś! 
Udał jakby mnie nie słyszał. Dalej czułam ból, ale również wściekłoś i .. zazdrość? Jak to możliwe. Ból ustał. Nie chciałam podnieść się z wanny. Zazdrość. O nią? To jest nie możliwe.  
-         Kąpiesz się w rzeczach? – Daniel stał w progu i się ze mnie śmiał.
-         Nie, pośliznęłam się. Dobrze, że przyszedłeś. Nie pomógłbyś mi przy malowaniu? – postarałam się posłać mu uśmiech. Chodź dalej mną szarpały emocje.
-         A Kasia?
-         Obraziła się na mnie. 
Znowu zaczął się śmiać.
-         Tak szybko? A o co? 
-         Za szybko. Tym bardziej, że nie miała o co. 
Teraz to ona może brać sobie Tomka. Nagle poczułam ogromny smutek. Nie mogę tak po prostu go zostawić.
-         Idę się przebrać i ci pomogę. 
Serce mi jeszcze waliło. Kasper miał racje. Nienawidzę go za to. Wszystko zepsuł. Ja pragnęłam Tomka nie Kaspra! Wydałam jęk.
-         Co się tak zamarzyła? Myślisz, że już jesteś jego?- Kasia stała tam gdzie prędzej Daniel. Ręce złożyła sobie na krzyż. 
-         Nigdy nie będę jego. Tak samo jak ty.- Nie wiem dlaczego wypowiedziałam to na głos.
-         Chyba sobie żartujesz. O co się założysz? 
-         A myślałam, że tylko ze mną Artur nie rozmawia.- Podniosłam się i wyszłam z wanny. Musiałam idiotycznie w niej wyglądać.
-         Bo tak jest.- Zadarła głowę.
-         Tylko się nie sprzeczać.- Daniel miał na sobie ubrany czarny podkoszulek. Wyglądał w nim uroczo.  
-         To czemu jeszcze nie wiesz, że nie możesz pokochać nikogo innego oprócz Daniela?- Teraz ja byłam górą.
-         Co?- odpowiedzieli równocześnie. 
Zaczęłam się śmiać bo z Kasprem reagowaliśmy podobnie. 
-         Przestań kłamać! – ruda wściekła się jeszcze bardziej.
-         To idź do Artura. 
Posłuchała. Za nią poszedł Daniel, pewnie też chciał dowiedzieć się czegoś więcej. Nie dziwie im się. Artur robi wiecznie z czegoś jakieś tajemnice. Zanim nam wyjaśniać wszystko, to zataja i robią się niepotrzebne problemy. 

Rozłożyłam folię na łóżko i szafę. Nie chce aby się pobrudziły. 
-         Będziesz mi teraz sprawiać same problemy? – odezwał się do mnie Artur.
Nie usłyszałam kiedy wszedł do pokoju.
-         Nie sprawiam żadnych problemów. – odwróciłam się do niego. 
-         Po co im powiedziałaś?
-         Powinni wiedzieć. 
-         Nie potrafią dobrze posługiwać się swoimi darami, a ty jeszcze bardziej im wszystko komplikujesz.
-         Było trzeba nas szybciej tu zaprosić.
-         Nie mieszkałem tutaj. Nie muszę żyć tylko wami. 
-         Właśnie skąd ty masz pieniądze na to wszystko? – musiałam zmienić temat żeby przestał pouczać ile można tego słuchać. 
-         Miałem firmę we Francji dostarczała mi duże zyski. Jednak musiałem ją sprzedać żeby tu przyjechać. – było widać po jego minie, że w ogóle tego nie chciał. – teraz jedynie bawię się na giełdzie. Nie powiem mam do tego szczęście. Jednak to nie to samo. Zacznij ze mną pracować, a nie bądź przeciwko mnie.
-         Nie spodziewaj się za wiele. Nie mam zamiaru żyć tu jak w więzieniu. 
-         Czego ci brakuje?- powiedział spokojnym tonem.
-         Chce stąd wychodzić kiedy tylko będę chciała i chce rozmawiać z innymi nie tylko z wami.
-         Ok.. 
Ok.? Spodziewałam się trochę innej reakcji, a nie tylko ok.. On się na pewno dziś dobrze czuje? 
-         Jednak o wszystkim chce wiedzieć. Gdzie wychodzisz i z kim. I nie będziesz zagłuszać swoich myśli.
Rozśmieszył mnie. Może jeszcze będę mu zapisywać co mówię. 
-         Zapomnij, że będziesz wszystko wiedział.
-         No to sprawa jest jasna.  Jak zmienisz zdanie to jestem w gabinecie. 
Teraz miałam nadzieję, że Kasper też nie pójdzie na rękę Arturowi. 
-         to pomóc? – Daniel przyszedł razem z Kasią.
Ruda miała skruszoną minę. Chyba było jej trochę głupio za zachowanie. 
-         Co się głupio pytasz. To zabierajmy się do pracy.

Usiadłam sobie na schody. Wszędzie unosił się zapach farby. Jak do nocy tego smrodu się nie pozbędę to będę musiała spać w salonie. No tak, nie kupili jeszcze kanapy. Czyli cała podłoga jest dla mnie. 
Usłyszałam kroki na schodach.
-         Jak samopoczucie?- było widać, że Kasper jest z siebie dumny.
-         Nie narzekam. – udałam, że jest wszystko ok.. 
-         Nie narzekasz ale do twoich myśli nie mogę się dobić. Nie sądziłem, że aż tak ciebie wkurzy ten pocałunek.
-         Ty tylko o sobie. – Podparłam głowę o ręce.
-         Chodzi ci o Tomka?- przysiadł ale jak najdalej ode mnie. - Przestań. Da chłopak radę. Po dwóch dniach chyba się nie zakochał. 
-         A może ja się zakochałam?
-         To musisz się odkochać. Nie masz innego wyjścia. – chyba według niego rozmowa się skończyła bo się podniósł. 
-         To nie jest takie proste. 
-         Nie wiem. W sumie nigdy nie byłem zakochany.
-         Nie miałeś dziewczyny? 
-         A to zawsze musi iść w parze?- podrapał się po głowie.
-         No tak dla ciebie nie..
-         Wydawało mi się, że też tak myślisz.
-         Byłeś w błędzie.
-         Jasne jakbyś mogła to już dawno byś była w łóżku Tomka.
Wkurzył mnie tym.
-         Uważasz, że jestem łatwa?
-         Tak w 80%. 
Zamurowało mnie. Zna mnie tak krótko. Rozmawialiśmy ze sobą tyle co nieznajomi i tak mnie podsumował.
-         Gnojek z ciebie. Tym bardziej, że oceniasz mnie, a przed chwilą całowałeś się z jakąś nieznajomą. 
-         Musiałem ci coś udowodnić.
-         Może jeszcze powiesz, że było ci z tego powodu przykro.
Uśmiechnął się. Jego oczy błysnęły, ale nie czerwienią. Nie wiem co to było.
-         Nie, nie jest mi przykro. 
Na schodach pojawił się Daniel. Był lekko zdziwiony tym, że rozmawiam z Kasprem. 
-         Co wy na to żeby dziś zrobić imprezę? – spytał Daniel
-         Imprezę tu? Kogo chcesz zaprosić zwierzęta? – wykpił go Kasper.
-         No dobra może nie imprezę, ale Artur nas nigdzie nie puszcza. Ja mam tak, że często imprezuję, a tu nic. 
-         To mów, że chcesz wypić. Zgłaszam się na ochotnika i jadę do sklepu. Pijemy wódkę czy ktoś chce piwo? 
-         Ja nie piję.- nie miałam ochoty pić. 
-         Tobie dziś się przyda.- Kasper poklepał mnie po ramieniu i ruszył na dół.
-         To idę powiedzieć Kasi. 
I znowu zostałam sama. Chyba jednak lubię ten tłum w mieście i sztuczny przyjaciół.



Pozbierałam różne koce i ułożyłam na kupkę w salonie. Nie chciało mi się przynieść stolika. Można przecież siedzieć na podłodze. 
-         Mam kieliszki i literatki. Ciężko było to przemycić. Artur ciągle kręci się po kuchni.- Kasia postawiła tackę przy kominku.
-         Gdzie Daniel? 
-         Poszedł odebrać wódkę od Kaspra. Lepiej aby on wrócił do domu z sokami i chipsami bez dodatków.
-         Po co ta gra?- zaczęłam się śmiać.
-         A wiesz co może odbić Arturowi?
-         Tego nikt nie wie. 
Przypomniało mi się, że w mojej szafie leżą jeszcze poduszki. Chyba wygodniej będzie na nich siedzieć. Zawsze coś miękkiego pod tyłkiem. 
-         Zaraz wracam. – odezwałam się. 
Wyczyściłam z kurzu poduszki i wzięłam pod ramię.
W salonie byli już chłopacy.
-         może poczekamy aż Artur zaśnie?- spytała Kasia.
-         Nie pękaj- Kasper usiadł przy kominku. 
On miał naprawdę manię na swoim punkcie i kochał ogień.
Daniel wyjął dwie butelki wódki.
-         dwa litry? – Kasia zrobiła duże oczy- jasne już z wami wypiłam.
-         nie marudź tyle. Do wyra chyba trafisz. – Daniel podniósł jej kieliszek i zaczął nalewać.
Ona trafi ale ze mną może być gorzej. W sypialni dalej śmierdzi. Więc pewnie zostanę tu.    
-         No to kielichy do góry. – Kasper swój już trzymał w górze.
-         Może byśmy jeszcze soku nalali.- powiedziała Kasia.
-         Pierwszy bez.
Ruda uniosła oczy ku górze. Chyba szybko pójdzie spać. 

Tak jak myślałam, gdy tylko opróżniliśmy pierwszą butelkę Kasia się zmyła. W mojej głowie trochę szumiało. Chłopacy mieli za szybkie tępo. Oni wyglądali dobrze ale o mnie nie można było tego powiedzieć.
-         Coś się tak zamyśliła? – spytał Daniel
-         Nie wiem czy dotrwam z wami do końca. Za szybko pijecie.
-         Ważne żebyś o tym nooo... Kasper jak on ma?
-         Tomek.- Kasper wyglądał dobrze ale się od jakiegoś czasu uśmiechał co było u niego niespotykane.
-         No właśnie. To nie myśl o nim.
Zaczęłam się śmiać. Daniel był naprawdę zabawny. Nie sposób go nie lubić. Miał taki swój urok.
-         Wiecie co, mamy przesrane. Wy może sobie szaleliście. Jednak ja nie, nic nigdy z żadną, a teraz będę miał tylko Kasie. Pocieszające.- Mówiąc to nalewał kolejną kolejkę.
-         Nikt nie mówi, że musisz być z nią.- on za bardzo chyba słucha Artura.
-         A co mam być sam? Może tobie Blanka to pasuje ale mi nie.
-         Dobra pijemy bo zaczynasz głupoty gadać.- Kasper dalej się uśmiechał.
Zaczynało mnie to drażnić. Wolę go chyba w poważnej roli. 
-         To może 3 szybkie? – Daniel spojrzał na nas.
Ja chyba nie dam rady. Co mnie podkusiło żeby z nimi pić.
-         Spójrz na butelkę 4 szybkie i będzie pusta. 
-         No to pijemy. 
Po trzecim odbiły mi się cebulowe chipsy. Zaczynałam żałować, że je jadłam.
-         To może wypijemy ten ostatni za nas co? – Daniel trzymał swój kielich w górze.
-         Może być.- odpowiedziałam. 
Daniel popił szybko sokiem i wstał. Lekko nim zarzuciło. Rozłożył ręce żeby jeszcze utrzymać równowagę.
-         Idę spać. Dobranoc.
I wyszedł. Modliłam się tylko żeby nie zleciał ze schodów.
-         Ty lepiej też idź spać bo za chwilę możesz nie dojść do wyra.- powiedział Kasper.
-         Ja śpię tutaj. U mnie śmierdzi. 
-         No nie licz na to, że do siebie zaproszę.
-         Nawet o tym nie pomyślałam.- Podniosłam poduszkę Daniela i zaczęłam ją sobie przewracać.
-         Rozumiem, że jutro w nocy ze mną nie wychodzisz.
To nie było pytanie tylko stwierdzenie. Chyba wiedział jak miałam zamiar teraz się zachowywać.
-         tak zostaję tutaj, a jak co to jestem chora. Ok.?
-         Masz to jak w banku. 
Chciałam się podnieść. Jednak moje ciało nie chce ze mną współpracować.
-         Pomóc?
-         Dam radę.- W końcu się podniosłam i ruszyłam w kierunku drzwi.
Kasper chwilę później znalazł się u mojego boku. Złapał mnie za ramię.
-         co do ubikacji też pójdziesz ze mną?- spytałam.
-         Jak będzie taka potrzeba.
Równo się zaśmieliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz